Machu Picchu to symbol kultury Inków
"W Machu Picchu całość góruje nad każdą pojedynczą jej częścią składową. I właśnie to czyni obiekt ten tak niepowtarzalnym" - mówi w rozmowie z PAP Life Roman Warszewski, pisarz, podróżnik, współautor albumu "Machu Picchu. Sto lat po godzinie zero".
PAP Life: - 24 lipca obchodzimy 100 lat od dnia odkrycia Machu Picchu. Co się wtedy wydarzyło?
Roman Warszewski: - Doszło do jednej z największych sensacji archeologicznych XX wieku. 24 lipca 1911 roku Amerykanin Hiram Bingham poprowadzony przez indiańskiego przewodnika wspiął się na zbocze wąwozu rzeki Urubamby i na skalnym grzbiecie między szczytami Machu Picchu i Huayna Picchu natknął się na zarośnięte dżunglą inkaskie ruiny. Indianie o ich istnieniu wiedzieli od dawna, ale dla białych stanowiły one niespodziankę. Ruiny okazały się bardzo rozległe, stosunkowo dobrze zachowane i były świetnie wkomponowane w otoczenie. Wkrótce okrzyknięte zostały najważniejszym inkaskim zabytkiem w Andach - w moim przekonaniu jak najbardziej słusznie.
PAP Life: - Czy jest powód do świętowania? Setną rocznicę odkrycia Machu Picchu zdaje się obchodzić nie tylko Peru, ale cała Ameryka Południowa...
R.W. - Powód jest. Machu Picchu w ciągu minionych 100 lat stało się rozpoznawalnym na całym świecie symbolem kultury Inków i jednym z nowokreowanych cudów świata. Stało się też ważnym elementem tożsamości kontynentu; takim, który przypomina o prekolumbijskich korzeniach tego regionu.
PAP Life: - Jak dziś Hiram Bingham, człowiek, który