200 lat temu urodził się Ernest Malinowski
5. stycznia 1818 roku, na Wołyniu, urodził się Ernest Malinowski, który wsławił się przede wszystkim jako twórca kolei transandyjskiej (Central Transandino) w Peru, na trasie z Limy do La Oroya. Linia kolejowa stworzona przez Malinowskiego istnieje do dziś i osiąga wysokość 4818 m n.p.m. Do roku 2005 była najwyżej położoną linia kolejową na świecie (została zdetronizowana przez chińską linię kolejową biegnącą w Tybecie i łączącą Pekin z Lhasą). Jej budowa była ogromnym wyzwaniem technicznym, jak i organizacyjnym z uwagi na bardzo trudne ukształtowanie terenu. Wcześniej podobnych wyzwań nie podejmowano, uznając je za niewykonalne. Malinowski był innego zdania. Budowa miała miejsce w latach 70.-tych XIX wieku i była niezwykle istotna z uwagi na możliwość wydobywania wysoko w Andach bogactw naturalnych, które z Limy, z Callao, należało wywieźć z Peru w świat.
Stanowiły je: rudy żelaza, węgiel, a następnie miedź. Budowę dwukrotnie przerywano - raz z powodu wojny z Chile, a następnie w czasie głębokiego kryzysu gospodarczego, który nawiedził Peru. By móc ją ukończyć, z Azji sprowadzono bardzo wielu robotników z Chin, którzy dali początek tak licznej dziś w Peru chińskiej mniejszości.
Malinowski zaprojektował linię, a następnie nadzorował jej budowę. Natomiast całe przedsięwzięcie było finansowane przez rząd Peru i przez amerykańskiego przedsiębiorcę Henry Meiggsa. Przez długie lata w świadomości większości Peruwiańczyków to właśnie ten ostatni uchodził za twórcę kolei transandyjskiej. Dziś powoli to się zmienia. M. in. dzięki wzniesieniu na przełęczy Ticlio - w najwyższym punkcie linii kolejowej zbudowanej przez Malinowskiego - pomnika upamiętniającego polskiego inżyniera.
Inicjatorką i spiritus movens budowy tego monumentu była Elżbieta Dzikowska. Pomnik, w formie siedmiometrowego, surowego obelisku zwieńczonego wyobrażeniem kolejowego koła i wykończonego po bokach replikami dwóch haków łączącymi niegdyś wagony kolejowe, zaprojektował znany rzeźbiarz, Zygmunt Zemła. Koncepcja pomnika w głowie artysty długo
ewoluowała. Początkowo pomnik miał mieć formę czegoś w rodzaju pylonu. Ostatecznie jednak Zemła zdecydował się na pomnik bardziej oszczędny w środki wyrazu i bardziej surowy. Stało się to po tym, jak przyjechał na oględziny miejsca, gdzie pomnik miał stanąć. Doszedł wtedy do wniosku, że pomnik prostszy, za to jakby mocniejszy, lepiej będzie pasować do surowego krajobrazu przełęczy Anticona, na której miał stanąć.
W czasie zeszłorocznej podróży do Peru z Elżbietą Dzikowską, podjętej w związku z pisaną przeze mnie biografią Podróżniczki, po wizycie w ostatniej stolicy Inków - w Vilcabambie (do której Elżbieta Dzikowska powróciła po 41 latach), po wzięciu udziału w Inti Raymi - Święcie Słońca w Cuzco (w którym nie brała Ona nigdy udziału), z Limy pojechaliśmy również do Ticlio pod pomnik Malinowskiego. Poniżej kilka zdjęć z tej wizyty, na których widać także zbudowane przez Malinowskiego niezwykle "karkołomne" wiadukty.
Pierwsze zdjęcie przedstawia górną część pomnika Malinowskiego dłuta Zygmunta Zemły. Drugie - plan ogólny z pomnikiem (dwie postacie zmierzające do samochodu do Elżbieta Dzikowska i ja; zdjęcie z pobliskiego wzgórza robił Piotr Małachowski). Następne zdjęcia pokazują niektóre wiadukty, którymi biegła trasa kolejowa zaprojektowana przez polskiego inżyniera, w tym także tzw. wiadukty pomocnicze. Ostatnie zdjęcie wykonane z samochodu, którym jechaliśmy pokazuje tył autobusu linii Apocalipsis. Jej nazwa stąd, że szosa biegnąca poniżej linii kolejowej Malinowskiego, uchodzi za jedną z najbardziej niebezpiecznych w Peru. Zresztą krótko po naszym powrocie do Polski, autobus tego przedsiębiorstwa na tej samej trasie, miał bardzo groźny wypadek.