Benefis znanego operatora filmowego Leszka Foltyna

Z Leszkiem Foltynem (drugi od lewej), w towarzystwie o. Edmunda Szeligi i Antoniego Kujawy (dźwięk) w czasie kręcenia filmu "Życie dla życia" w Cuzco w roku 1999. Patio nieistniejącego już hotelu "Las Nazarenas".
Mój Przyjaciel, Leszek Foltyn, znakomity operator filmowy od lat związany ze szczecińskim ośrodkiem TVP, w najbliższy piątek, 24. listopada, w księgarni "Książnica" (oczywiście w Szczecinie) obchodzi swój benefis.
Leszka poznałem w roku 1999. Razem z Grzegorzem Rybińskim realizowaliśmy wtedy film dokumentalny pt. "Życie dla życia", poświęcony postaci o. Edmunda Szeligi - duchownego pracującego przez wiele dziesięcioleci w Peru. (Film ten można tu, na stronie, obejrzeć; patrz prawy margines.) Do naszej ekipy trafił Leszek. On trafił, a my... lepiej trafić nie mogliśmy! Od razu pojawiła się chemia. Mimo że razem z Grzegorzem byliśmy nowicjuszami w branży filmowej, Leszek ani jednym słowem, ni gestem, nie zdradził co można było sądzić o takich filmowanych żółtodziobach. Po prostu polecieliśmy do Peru, zakasaliśmy rękawy (była tam pełnia lata) i zabraliśmy się do roboty.
Od samego początku pracowało nam się znakomicie. Gdyby nie Leszek, film ten nigdy by nie powstał. Z rezultatem, wielokrotnie potem pokazywanym w TVP i na TVP Polonia, tak jak wspomniałem, można się zapoznać. Film stał się sugestywną ilustracją do naszej - Grzegorza i mojej - książki pt. "Vilcacora leczy raka". Ilustracją jakże potrzebną.
O tym, jak nam się pracowało z Leszkiem, najlepiej może świadczyć to, iż gdy kilka miesięcy później, razem ze Stanisławą Grzelczak zacząłem realizację innego dokumentalnego obrazu pt. "Marcahuasi - góra kamiennych gigantów" (na podstawie mojej książki "Marcahuasi - kuźnia bogów"), do współpracy zaprosiliśmy znowu Leszka. Inaczej po prostu być nie mogło! I ponownie pojechaliśmy do Peru, na płaskowyż Marcahuasi. Przygód przeżyliśmy co nie miara (np. w Limie ukradziono nam kamerę, którą... po 4 dniach udało nam się wykupić z rąk złodziei! - rzecz jasna dzięki pośrednictwu współpracującej ze złodziejami policji!!!), wiele sekwencji obrazu kręciliśmy nocą, łapaliśmy niezliczoną ilość "kapci" na szutrowych drogach, a właściwie bezdrożach, rozbijaliśmy miski olejowe..
Ufff!
Film, jaki wtedy powstał, też można tutaj zobaczyć na prawym marginesie. Jest on przykładem niezrównanego operatorskiego kunsztu Leszka Foltyna. A że jedna filmowa klatka potrafi zastąpić tysiąc słów, serdecznie zapraszam do jego obejrzenia.
A Tobie Leszku, serdecznie dziękuję! Za wszystko, co razem przeżyliśmy, za to co zrobiliśmy, a przede wszystkim za Twą niezłomną, wieloletnią Przyjaźń! Życzę Ci niezapomnianego benefisu, na którym duchem będę obecny!!!
Czujesz?!?
Roman Warszewski
Edmund Szeliga